Granica miasta

Ciocia Wanda patrząc na tę fotografię wspomina „ o mój Ty Boże jak ten czas szybko minął bo to już pięćdziesiąt lat za nami”. My, jako młode mamuśki musiałyśmy się wiele nauczyć i tą wiedzę wdrążać w codzienność, ponieważ półki sklepowe były często puste, oraz brakowało pieniędzy. Buty, które mam ubrane to tak zwane od zapięcia narciarskiego ”kandahary” ,ja na głowie przez siebie wykonaną na drutach „kepik” tak go żartobliwie nazywano a dlaczego?, to już nie pamiętam. Dla mieszkańców były to dobre czasy dotyczące załatwiania spraw urzędowych. Dlaczego?, ponieważ na tych prowincjach były utworzone małe gminy jak Gmina Leszczyny, Gmina Mikuszowice Śląskie itd. Jeżeli trzeba było wymienić dowód osobisty lub załatwić inne sprawy w urzędzie, to załatwiało się na miejscu, w spokoju i bez wyjazdu do miasta. Faktycznie ciocia ma rację, w obecnych czasach często mieszkańcy muszą jeździć do urzędu do centrum, nawet w drobnych sprawach, co przy tylu mieszkańcach na tym obszarze powoduje nasilenie i zatłoczenie pojazdami samochodowymi i mieszkańcami. Proponuję, ulżyć mieszkańcom naszego miasta bo zasługują na to, co im się należy, ponieważ płacą podatki itd. Mamy w Bielsku trzydzieści Rad Osiedlowych których koszt utrzymania na pewno przekracza ponad milion złotych. Jakie to koszty? każda Rada Osiedlowa dostaje dotacje na rok pięć tysięcy złotych na tak zwaną „herbatkę” z budżetu miasta, oraz ratusz pokrywa koszty dodatkowe jak; remonty obiektu, media, podatki lokalowe, parkingi itd. Przedstawiciele Rad Osiedlowych nie posiadają żadnych prawnych uprawnień jak mi to powiedział Przewodniczący Rady Osiedla „my tu działamy społecznie na zasadzie wolontariatu” Skoro mamy taką sieć lokali w różnych częściach miasta, to można ją wykorzystać dla dobra mieszkańców. Uruchomić w tych pomieszczeniach punkt informacyjny do którego przyjdzie przedstawiciel urzędu i będzie pomagał i objaśniał mieszkańcom o nurtujących go problemach. Reasumując, urzędnik udaje się do źródła problemów i to jest dobre.  Antoni H