Wiemy, wiemy, znamy przecież z autopsji: w 1974 roku wyburzono bazary zamkowe na Wysokim Trotuarze, sam chodnik przesunięto pod mur zamkowy – aby poszerzyć ulicę Zamkową do dwóch pasm ruchu w każdą stronę, no i zlikwidowano linię tramwajową – na czym skorzystała płynność przejazdu samochodami przez Miasto w kierunku północ-południe, lepiej także widać teraz Zamek Sułkowskich – czy bilans zatem nie będzie pozytywny? Ach – gdyby nie te dodatkowe spaliny i hałas sprowadzone na nieszczęsnych mieszkańców, nie tylko tych zmotoryzowanych, gdyby nie bezpowrotna utrata substancji zabytkowej Miasta… Gdybyśmy w B-B mieli naonczas osobowość na miarę przedwojennego Burmistrza dra Wiktora Przybyły lub jakim był ówcześnie w Oświęcimiu Dyrektor Zakładów Chemicznych Wiktor Adamus – zamiast wyrąbywania drogi szybkiego ruchu przez śródmieście, zbudowano by postulowane od czasów przedwojennych (!) obwodnice Miasta: północną i wschodnią, a nieodwracalne zmiany w tkance zabytkowej poprzedzono by solidnym, najlepiej w formie konkursu, studium komunikacyjnym. Przecież na początku lat siedemdziesiątych, kiedy wraz z epoką Gierka i Fiatem 126p jasna się stała wizja „usamochodowienia” szerokich warstw społeczeństwa, o niebo łatwiejsze było bezbolesne i sensowniejsze wytyczenie przebiegu obwodnic i dróg szybkiego ruchu – nie wspominając już nawet o autostradach… Wraz z Pasjonatami „Beskidii”: „Jack”, „van czyz”, „Artur Berdarich”, „CK”, „mmm” i zapewne wielu innymi, gorzko ubolewam nad tym, że tak się nie stało, ale – jak już nieraz w tym miejscu pisałem: „To se ne vrati – Pane Havranek”…