Kolejne zdjęcie nie pozostawia już wątpliwości – gdzie jesteśmy: szybowiec, który okazał się być nie IS–B „Komarem", lecz SZD-10 "Czaplą" (wielkie dzięki Wojtku za to sprostowanie!), chwilę po przyziemieniu na trawiastej płycie lotniska i grupka szybowców oczekających na hol niedaleko wielkiego hangaru, budynek portu lotniczego z charakterystyczn wieżyczką, budynek szkoły lotniczej – wszystkie zachowane w dobrym stanie od chwili otwarcia Lotniska w dn. 31.05.1936 roku, mówią same za siebie. A grupka osób siedzących na lewym skraju zdjęcia, to zapewne adepci szybownictwa czekający na swoją kolejkę lotu, który nastąpi po podczepieniu szybowca linką holowniczą do samolotu holującego – nosem w kierunku wiatru, czyli na zachód! To interesujący widok – uważa zapewne Alfred, który dopiero co uwolnił się od służby wojskowej, której następstwa – oraz skutki kilkuletniego „nakazu pracy” w zkładach chemicznych (czytaj: wyrobu materiałów wybuchowych!) wyraźnie są widoczne na jego figurze i obliczu… To ostatnie już chwile wytchnienia przed podjęciem pracy w Instytucie Zootechniki PAN w Grodźcu – najlepszego okresu swojego życia: organizacja i prowadzenie Laboratorium Chemicznego, a później Pracowni Izotopowej, poślubienie Haliny i syn Maciek, zaoczne studia rolnicze w Krakowie, owocna współpraca z instytucjami holenderskimi, własne opatentowane rozwiązania! Dopiero stan wojenny wygnał go – i jego rodzinę, z Ojczyzny…