Jak widać, blokowisko nie bez reszty zabrało Lasek Wisielca, ocalała jego najniższa część; zachodnim skrajem jego wiedzie ponad potoczkiem dróżka piesza w kierunku Hulanki, drugim skrajem przebiega dwupasmowa ulica Andersa, a za nią po ulicę Kossak-Szczuckiej – pozostałość ogrodów działkowych. Mamy więc zieleń, ale pozostało jej za mało, aby z tego można było urządzić dla mieszkańców blokowiska spokojny, odległy od arterii komunikacyjnych park z ławeczkami, zieleńcami, placami zabaw…

Znalazłem jeszcze zdjęcie będące kontynuacją zdjęcia z ulicy Czapajewa: Waleria i Antoniną są już na wysokości gdzieś połowy Lasku Wisielca, skąd dobry widok na przebytą drogę wzdłuż Czapajewa i poniżej ogrodów działkowych tuż pod horyzontem, a później wzdłuż wznoszącego się ku górze, porastającego rozpadlinę za nimi Lasku. W miejscu gdzie widoczna jest większa altanka na południowym krańcu ogródków działkowych, przebiega obecnie dwupasmówka Gen. Władysława Andersa. Posuwająca się za siostrami para, to gospodarze niewidocznego tu domku wiejskiego, usytuowanego z lewej strony za drzewami w dolince; to dom widoczny na pierwszym zdjęciu, z latawcem. Gospodarze zaś dokonują tradycyjnego niedzielnego obchodu swoich ziemiopłodów, są już po mszy świętej i przebrali się ze swojej odzieży świątecznej w tą, którą używają na co dzień. Nie są chyba nadto zadowoleni z plonów: owies słabo wzeszedł – może trzeba było jednak obsiać lub obsadzić czymś innym, względnie zasiać inny gatunek – rozmyśla gospodarz. Tak, rolnik może odetchnąć dopiero wtedy, kiedy zboże znajdzie się wymłócone w komorze… A gospodyni? Ha – może to ta sama osoba, którą maleńkie jeszcze Malikówny zobaczyły kłócącą się z sąsiadką i w końcu wypinającą na nią goły … ? Tak, tak, na wsi przydarzają się jeszcze prawdziwe sensacje, tu życie nie jest takie monotonne jak u nas w mieście!