Wykonane pięćdziesiąt cztery lata później zdjęcie pozwala dostrzec – wyszczerbioną chyba napisówkę na tylnej ściance tempietty, no i dowód pamięci potomnych o swoich drogich zmarłych Przodkach – znicze i kwiaty. Ale zieleń nadal bujnie się wokół krzewi, podobnie jak drzewa; w tym ujęciu z bliska to jednak nie przeszkadza, zwłaszcza przy uprzątniętym wnętrzu tego ascetycznego, jak wszystko co ewangelickie, mauzoleum.

Przyjrzyjmy się zatem bliżej samej napisówce – umieszczonej wprost na wklęsłych blokach piaskowcowych tylnej ścianki: to spiżowe litery osadzone na nitach – z sześciu upamiętnionych nazwisk ogołocone zostały z pojedynczych liter dwa, z imion – wszystkie; także daty urodzenia przedzielone myślnikiem z datą śmierci – zdekompletowane zostały wszystkie za wyjątkiem jednej… Co ciekawe: brak tu nawet śladu tak częstych na cmentarzach niemieckich czy austriackich sentencjonalnych inskrypcji, których całe mnóstwo na przykład (w języku niemieckim!) na Cmentarzu Żydowskim przy ulicy Cieszyńskiej! Tym razem ta profanacja wydaje się zatem nie być dziełem poprawiaczy historii naszego Miasta, ale raczej zwyczajnych złodziei, może nawet zbieraczy złomu metali kolorowych? Spróbowałem uzupełnić pokiereszowane imiona Pieschów: to kolejno CARL, ANNA, GUSTAV (SCHÄDEL), EMIL, WALTER, AUGUSTA; daty zgonu: 1848, 1855, 1859 i 1903 pozwalają na wysnucie wniosku, że skoro Nowy Cmentarz otwarto w 1910 roku, drodzy Zmarli przeniesieni zostali tu z innego cmentarza lub są to tylko upamiętnienia symboliczne; jedynie Walter i Augusta pochowani tu zostali bezpośrednio: w 1927 i 1938 roku. We wcześniejszym moim wpisie było, że rodzina Pieschów zasłużyła się dla Olszówki i Bielska, istotnie, byli znanymi rolnikami, młynarzami, a także posiadaczami fabryki sukienniczej przy dzisiejszej ulicy 1 Maja Nr 19…